niedziela, 29 listopada 2015

Koniec wolności

Ostatnie cztery dni spędziłam w domu. Nie musiałam się przejmować szkołą, ludźmi, niczym. Jest niedzielny wieczór i mój nastrój sięga dna. Jutro znów czas wstać o 5 by zdążyć na 7 do szkoły. Znów ci ludzie, stres na lekcjach i cały dzień spędzony w masce. Znów zaczyna się męka. Kolejne sprawdziany, kartkówki i masę zadań. I absolutny brak czasu na cokolwiek innego.

Dzisiaj oglądając filmiki na YouTubie uświadomiłam sobie jak bardzo niektórym zazdroszczę. Moim marzeniem jest zamieszkać w Londynie, i gdy oglądam polskich jutuberów tam mieszkających to chce mi się płakać. U mnie szanse, że wyjadę z tego kraju wynoszą zero. Nie stać mnie na taki luksus. Nie wiem ile lat musiałabym pracować żeby zarobić na mieszkanie, przeprowadzkę i utrzymanie się tam.

Inna rzecz... stwierdziłam, że muszę coś ze sobą zrobić. Nigdy nie lubiłam siebie. Z wyglądu, z charakteru, jako całość. Zawsze uważałam siebie jako porażkę. Dzisiaj wyrzuciłam wszystkie słodycze z mojego domu i zaczęłam ćwiczyć. Jutro muszę ograniczyć posiłki co ułatwi mi szkoła i cały dzień poza domem. Zaczyna się także sezon na łyżwy i coś czuję, że zamieszkam na jakimś lodowisku. Ale nie wiem co z tego wyjdzie bo szkoła, szkoła, szkoła....

2 komentarze:

Obserwatorzy